|
2 maja 2007 Słubice - Gorgast - Cedynia 93.4 km, 5:41
Rankiem szybko objechaliśmy centrum Frankfurtu, ratusz, uniwersytet Viadrina.. Wyjeżdżając z miasta zobaczyliśmy liczne opuszczone domy,
zniszczone fabryki. Mimo, że władze zrobiły wiele, żeby zatrzymać ludzi, to wielu młodych ludzi woli wyjechać do zachodnich Niemiec. Przejechawszy obok
ogródków działkowych trafiliśmy na ubitą ziemną drogę, która doprowadziła nas do uroczych starorzeczy Odry. Na niewielkiej łączce, w towarzystwie chmary
maleńkich muszek, zjedliśmy śniadanie. Na odcinku kilku kilometrów ścieżka zaczęła przypominać bezdroże, więc dla zaoszczędzenia czasu zjechaliśmy na
lokalną drogę samochodową. Przy okazji warto wspomnieć, że szlak rowerowy Odra-Nysa nie ma jednolitego oznaczenia, jest ono do siebie zbliżone, ale nie
identyczne. Często nie stosuje się powtórzenia tabliczki na skrzyżowaniu, jeśli droga wiedzie prosto. Już wcześniej wspomnieliśmy, że ścieżki są asfaltowe,
a jeśli chodzi o jakość nawierzchni, to jest ona o wiele lepsza od niejednej polskiej drogi głównej. Kultura jazdy kierowców jest również o niebo większa.
Droga, na którą zjechaliśmy, wiodła przez niemal wymarłe miasteczka, w dni wolne ciężko kogoś spotkać na ulicach.
Jedną z czołowych atrakcji wymienianych na stronie głównej szlaku jest Fort Gorgast. Jest on najlepiej zachowanym z całego systemu fortów
wybudowanych pod koniec XIX wieku wokół Kostrzyna. Szczególnie zaciekawiła nas prochownia z systemem zabezpieczeń ograniczających skutki jej ewentualnej
eksplozji. Z dachu fortu rozpościera się ładny widok na okolicę, w podziemiach można spotkać zimujące nietoperze. Nieco rozczarował nas brak jakichś
sensownych wystaw, ale i tak warto wydać 2 euro na bilet wstępu. Jeśli ma się więcej czasu i chęci, to warto odbić kilka kilometrów na zachód i odwiedzić
muzeum poświęcone walkom na wzgórzach Seelowe podczas drugiej wojny światowej.
Po zwiedzaniu zrobiliśmy krótką przerwę w kawiarni w Gorgast i wróciliśmy na szlak, który biegł wałem przeciwpowodziowym. Podglądaliśmy stada łabędzi,
polujące jastrzębie i bociany. Przejeżdżaliśmy obok zamkniętego mostu kolejowego, gdzie zrobiliśmy kilka fotek. Co ciekawe, obok mostu tory zostały zdjęte,
a nasyp wykorzystano do przeprowadzenia ścieżki rowerowej.
Granicę przekroczyliśmy w Osinowie Dolnym. Zaraz przy granicy, po polskiej stronie znajdowało się targowisko z różnymi "atrakcjami"
(papierosy, stacje benzynowe, rośliny do ogrodu i, tradycyjnie już, tandeta z Chin). Po krótkiej przerwie pomknęliśmy w stronę Cedyni.
W drodze podziwialiśmy rezerwat przyrody Wrzosowiska Cedyńskie, który zrobił na nas piorunujące wrażenie. Postanowiliśmy, że przyjedziemy
pohasać po nich we wrześniu:) Tuż przed rezerwatem stoi pomnik upamiętniający bitwę pod Cedynią w 972r. i kilkanaście pali imitujących bramę
wczesnośredniowiecznego grodziska. W samym miasteczku warto zwiedzić muzeum regionalne, zobaczyć grodzisko i klasztor cysterek (obecnie hotel).
Polecamy też pizzerię Avanti, gdzie można zjeść dużą, pyszną i niedrogą pizzę. Najtańszy nocleg znaleźliśmy w gościńcu Relax (pierwsze zabudowania
po prawej stronie od południowego wjazdu do miasteczka), 110 zł za 3 osobowy pokój.
|   |