0 16.07 czwartek Przed wyjazdem 95km

Żnin - Toruń - samochodem do Żnina

Pojechałem do Torunia odebrać samochód. Złapałem big snejka - opona i dętka do wymiany. Całe szczęście obręcz nienaruszona

Ostatnie ustalenia co zabrać a co nie

 

I 16.07 piątek 110km

Żnin - Inowrocław - Zakrzewo - Włocławek

Pakuje do sakw wszystko co mi się pod rękę nawinie. Wyjazd o 14 na miejscu o 18. Trasę znam na pamięć ponieważ często tam bywam.

 

II 18.07 sobota 50km

Włocławek

Odwiedzam znajomych, rodzinkę, jadę na spotkanie organizacyjne w sprawie pielgrzymki rowerowej do Częstochowy, jem pizze z Ewką, Emilią i kołkiem.

 

III 18.07 niedziela 90km

Włocławek i okolice. Pojeździliśmy po górkach w okolicy Kowala, spotkałem paru znajomych... wywalam z sakwy garnitur. Profesor powinien zrozumieć że przyjechałem do Niemiec na rowerku to mogę być ubrany trochę luźniej

 

VI 19.07 poniedziałek 60km

Włocławek - Koło

Początek pielgrzymki. śpimy w podziemiach kościoła

 

V 20.07 wtorek 90km

Koło - Zduńska Wola

Tępo ślimacze. Pojechałem odwiedzić Anię i Ewę w Dąbiu. Pielgrzymka miała mnie tam dogonić. Dogonili i mnie wyprzedzili. Dowiedziałem się o tym jak już byli 20km dalej. Pojechałem kawałek w normalnym tempie i ich doganiam jak robili sobie popas.

 

VI 21.07 środa 110km

Zduńska Wola - Częstochowa

Nareszcie jakieś górki. Gdyby trochę przyspieszyć to by było chłodniej ale nikt tego nie rozumie. Bardziej męczący jest upał niż jazda na rowerze. O. Damian ma awarie 4 szprych :) nie można odkręcić wielotrybu. Biorę koło i jadę szukać jakiegoś imadła. Nocleg w internacie przy jakiejś szkole. Całkiem dobre warunki (w przeciwieństwie do ceny)

 

VII 22.07 czwartek 0 km

Gorąco jak diabli. Dzień wolny w Częstochowie. Ustalam dalszą trasę i zaczynam pisać dziennik. Wieczorem popadało (znaczy się lało) Całe szczęście butów nie przemoczyłem.

 

VIII 23.07 piątek 160km

Częstochowa - Zawiercie - Olkusz - Skała - Kraków

Jak dotąd najdłuższy etap. Zaczynają się górki, jednak starcza przełożenie 42:21. 2 razy mnie przemoczyło i 2 razy wyschłem na rowerze. Jeden podjazd dał się we znaki ponieważ padało i wiało. Już chciałem zejść z roweru ale jakiś nieznajomy kierowca przez okno pozdrawia mnie i pokazuje "każe się trzymać". To dodało mi sił więcej niż wiadro izostara i kilo czekolady. Podjechałem :)
Nocleg u rodzinki (są na rekolekcjach w Krakowie) Dopiero jakiś Anglik wytłumaczył mi gdzie jest ul. Zamoyskiego (nikt inny nie wiedział)

 

IX 24.07 sobota 50km

Odwiedzam rodzinę w Krakowie, Zwiedzam Kraków

 

X 25.07 niedziela 123km

Kraków - Osiek - Pszczyna - Pawłowice - Nocleg przed Cieszynem

Spotkałem grupkę sakwiarzy. Widać że królują sakwy Crosso...

 

XI 26.07 poniedziałek 110km

Cieszyn - Pribor - Studenka - Odry - Jakubovice

Pierwszy raz uzywam tarczy 32 (42:23 nie starcza). Przekroczenie granicy staje się formalnością. Nawet nie zaglądają w paszport. Obiad jem w restauracji po stronie czeskiej (nareszcie mnie stać :) Nocleg 2km za jakubovicami. Fajna meta... niestety sporo kleszczy. Jak wystawiłem ręke aby zapiąć tropik to siedziało na niej pięć... Mam mało do jedzenia. Zaledwie bułka i szklanka wody. Jakoś to będzie.

XII 27.07 wtorek 92km

Jakubovice - Kozlov - Velky Ujezd - Velka Bystryca - Ołomuniec - Konice

Na częśći dróg podrzenych nie ma asfaltu ale są wielkie betonowe płyty. Troche to groźne dla opon 23mm. Wstałem niewyspany i głodny a na dzień dobry miałem 5km podjazdu. Ołomuniec to ładne miasto, polecam każdemu, niestety rower trzeba było prowadzić z powodu rozłażącej się kostki brukowej. Kupiłem tu klocki hamulcowe ponieważ poprzednie prawie całkowicie się starły (wymiana w cenie) oraz dopompowuje powietrze (po 12 dniach z 10 zostało 5 atmosfer). Obieram kurs na Konice (nie jest to łatwe ponieważ gdy trzymam się drogowskazów ląduje na autostradzie). Za Ołomuńcem zatrzymałem się na stacji benzynowej i spotykam tam turyste rowerowego (miejscowego). Wymiana spostrzeżeń, rozmowa mieszanką polsko - czesko - angielsko - niemiecko - rosyjską... Poliglota ze mnie rośnie :)

 

Kawałek za konicami znajduje dogodne miejsce na nocleg. Na deszcz się nie zanosi więc śpie pod gołym niebem... Zimno troche...

XIII